Jak walczyć z dezinformacją i fake newsami w sieci?

W świecie technologii i nieograniczonego dostępu do informacji łatwo jest dotrzeć do różnych źródeł wiedzy i rozpowszechniać ją na szeroką skalę. W sieci jednak czeka na nas wiele różnego rodzaju niebezpieczeństw, z których nierzetelne źródła to tylko wierzchołek góry lodowej. W Internecie bowiem niezwykle łatwo zostać zmanipulowanym i oszukanym za sprawą dezinformacji.

                Cechą charakterystyczną współczesnego Internetu jest szybkość rozprzestrzeniania się informacji i fakt, że każdy może zamieszczać, co tylko chce. Z tego względu w ostatnich latach spadło znaczenie materiałów pochodzących z rzetelnych źródeł i udostępnianych przez profesjonalne media. Internauci już niekoniecznie wyszukują artykuły naukowe pisane przez specjalistów, a swoją wiedzę często czerpią z forów internetowych i wpisów prywatnych osób w mediach społecznościowych. Komentarze na portalach, posty na Facebooku czy nie do końca pewne i sprawdzone brukowce internetowe, za wszelką cenę szukające sensacji, stały się głównym dostawcami informacji. Ludzie chcą czytać to, co wzbudza zainteresowanie i szokuje. Poszukują emocji i clickbaitowych tytułów. Właśnie dlatego łatwo jest trafić na fałszywe komunikaty, niedoprecyzowane treści i zmanipulowany przekaz. Jeszcze łatwiej jest w te informacje uwierzyć.

 

 

 

Skala dezinformacji

Wydarzenia ostatnich tygodni zwróciły naszą uwagę na problem dezinformacji w sieci oraz mediach, któremu wcześniej nikt się na taką skalę nie interesował. Teraz zrozumieliśmy, że fałszywe informacje mają ogromną moc i potrafią całkowicie zniekształcić postrzeganie świata i rzeczywistości tych, którzy mają z nimi styczność i w nie wierzą.

Możemy przytoczyć liczne i bardzo popularne przykłady z ostatnich lat. Między innymi nie tak odległe zamieszanie wokół sieci 5G, którą owiano złą sławą przez zbieg okoliczności i słowa belgijskiego lekarza Kerckhovena. Wspomniał, że rzekomo „5G zabija ludzi, ale nikt o tym nie wie”. Dodatkowo zasugerowano, że w Chinach tuż przed wybuchem pandemii postawiono dużą ilość masztów 5G. Nakręciło to media oraz w równie szybkim tempie odbiorców, a nawet celebrytów.  Rozpowszechniono przekonanie, że sieć 5G ma bardzo zły wpływ na zdrowie.

Nie można pominąć oczywiście niedawnych wydarzeń związanych z pandemią koronawirusa, która przez wielu nazywana jest infodemią. Od samego początku wybuch epidemii był źródłem ogromnej dezinformacji w Internecie, począwszy od doszukiwania się samych jej przyczyn, przez wielokrotne zmiany zdania „specjalistów” dotyczące najpierw szkodliwości maseczek, a następnie ich skuteczności w ochronie zdrowia. Niezliczona ilość teorii spiskowych, które pojawiły się w tym okresie, wywołała niemałe zamieszanie i dezinformację na szeroką skalę wśród ludzi na całym świecie. Napędzała je dodatkowo wszechobecna panika i strach. Każda z teorii spiskowych zyskała swoje grono wyznawców, co owego czasu dzieliło i kłóciło ze sobą ludzi.

Również boty mogą szerzyć dezinformację w sieci, stwarzając na przykład zagrożenie dla demokracji i sztucznie podbijać poparcie dla kandydatów w wyborach. Sytuacje takie miały miejsce już dwukrotnie w Stanach Zjednoczonych , w 2010 i 2016 roku. Główną rolę odegrały tutaj media społecznościowe, na których boty odsyłały odbiorców do artykułów publikowanych na stronach  internetowych z fałszywymi wiadomościami. Użytkownikami social mediów są w dużej mierze młodzi ludzie i istnieje duże prawdopodobieństwo, że uznają przeczytane tam informacje za wiarygodne.

Problem dezinformacji został podkreślony i stał się popularny po ostatnich wydarzeniach w Ukrainie. Od momentu rozpoczęcia wojny przez Rosję, cały świat stanął w obliczu masowych fake newsów w sieci. W Polsce problem został dostrzeżony po tym, jak wojska rosyjskie zajęły teren elektrowni atomowej w Zaporożu. W sieci pojawiały się wówczas doniesienia o rzekomym niebezpieczeństwie, w jakim się znaleźliśmy; chodziło o ryzyko skażenia. Mimo, że pewne i rzetelne źródła, jak Państwowa Agencja Atomistyki czy Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej, zapewniały, że Polska nie zostanie dotknięta skażeniem w razie jego wystąpienia, wśród Polaków wyraźnie wzrosło zainteresowanie płynem Lugola, co potwierdziły statystyki wyszukiwarek.

Dziś wspominamy również moment, w którym w sieci pojawiła się informacja, że w Polsce może zabraknąć paliwa. Mimo, że obywateli uspokajał sam Orlen i zapewniał, że to nieprawdziwe informacje, przez kilka dni kolejki do stacji benzynowych ciągnęły się kilometrami, a klienci kupowali paliwo na potęgę. W efekcie stacje musiały wprowadzić ograniczenia co do ilości kupowanej benzyny. To doskonały przykład, jak fake newsy mogą wpłynąć na ludzkie emocje i prowadzić do nieracjonalnych czynów.

 

 

Jak walczyć z dezinformacją?

Dlaczego w to wierzymy? Ludzka natura szuka sensacji – kierujemy się emocjami i nie zawsze myślimy krytycznie. Często też nie weryfikujemy informacji, których źródłem wielokrotnie są znajomi czy losowi użytkownicy Internetu. Oni z kolei w sieci mogą zamieścić dosłownie wszystko. Prawdziwe informacje potrzebują około sześć razy więcej czasu niż te wprowadzające nas w błąd, w dodatku fake newsy szybko rozprzestrzeniają się w sieci. Warto wiedzieć, jak walczyć z dezinformacją i jak odróżnić prawdę od fałszu.

 

Weryfikuj źródła

Mimo, że wydaje się to oczywiste, to jednak wiele osób nadal nie stosuje tej zasady na co dzień. Ludzie mają tendencję do przyjmowania wszystkiego, co przeczytają w social mediach lub na stronach internetowych, nie sprawdzając, skąd te informacje pochodzą. Na co więc zwrócić uwagę? Przede wszystkim na to, skąd dana informacja pochodzi, kto ją opublikował, kto podał ją jako pierwszy i gdzie została przekazana. Co na temat samej wiadomości może powiedzieć nam jej autor? Jeśli podpisuje się samym nickiem, staje się zdecydowanie mniej wiarygodny. Jeśli znamy jego dane, poszukajmy informacji na jego temat w sieci – już sama wiedza o tym, jakie poglądy prezentuje, pomoże nam we właściwej interpretacji jego artykułu czy wpisu.

 

Uważaj na clickbaity

Clickbait jest artykułem internetowym posiadającym chwytliwy lub wręcz prowokujący nagłówek, a jego głównym celem jest przyciągnięcie uwagi jak największej ilości użytkowników. Sam tytuł jednak niekoniecznie musi odzwierciedlać treść artykułu. Clickbaity praktykują portale o tematyce związanej z celebrytami, nieuczciwi marketingowcy reklamujący produkty czy nawet duże koncerny medialne. Nie dajmy się zwieść – takie nagłówki mają wzbudzić w nas określone emocje i zachęcić do kliknięcia.

 

Włącz krytyczne myślenie

Internet i zamieszczane w nim treści powodują często uśpienie naszej czujności i sprawiają, że przyswajamy wszystko bez filtrów. Przyznajmy przed sobą, że jesteśmy podatni na wpływy i manipulację, zwiększmy czujność i nie wierzmy we wszystko, co przeczytamy. Nawet źródła, które z reguły powinny być rzetelne i wiarygodne, nie powinny być przyjmowane przez nas za pewnik. Mogły bowiem same stać się ofiarami dezinformacji lub zostać przejęte przez inne osoby. Mogą także zacząć stosować clickbaity i zacząć szerzyć fake newsy w dowolnym momencie w celu zwiększenia grona odbiorców. Uważaj więc na to, co czytasz i weryfikuj te informacje z własną intuicją.

 

Nie daj się ponieść emocjom

Nasze emocje są głównym celem fake newsów. W efekcie często zostajemy popchnięci do nieracjonalnych czynów. Dodatkowo przy dezinformacji używa się takich technik, które skłaniają użytkowników Internetu do dzielenia się newsami i przekazywania ich dalej, w związku z czym fałszywe informacje szerzą się w sieci z prędkością światła, wywołując coraz silniejsze emocje. Jeśli więc trafimy na sensacyjną wiadomość z niepewnego źródła, która wywołuje w nas niepokój, potraktujmy ją z dystansem i dokładnie zweryfikujmy.

 

 Zwróć uwagę na język

W ostatnim czasie zrobiło się głośno o licznych fałszywych profilach, tzw. zagranicznych trollach, których głównym zadaniem było szerzenie dezinformacji między innymi na temat wojny Rosji z Ukrainą. Takie fałszywe konta wywoływały panikę wśród Internautów, prowokowały kłótnie i silnie oddziaływały na emocje. To właśnie takie trolle były odpowiedzialne m.in. za akcję paliwową w Polsce. Jak rozpoznać fake konto w mediach społecznościowych? Typowe dla dezinformacji jest tworzenie nawet kilkudziesięciu profili w pewien sposób z sobą powiązanych. Jeśli w publikowanych komunikatach pojawią się kalki językowe oraz nietypowe sformułowania, prawdopodobnie są one skopiowane prosto z translatora. Twórcy fake newsów mogą też podszywać się pod publiczne i cieszące się zaufaniem firmy. Wysyłają wówczas fałszywe wiadomości dotyczące między innymi braku kluczowych produktów, ataków, alertów itd. Jeśli dostaniemy taką niepokojącą wiadomość, koniecznie sprawdźmy rządowe strony lub te skupione wokół tematyki dezinformacji, które publikują rzetelne dane.

 

Według wyników badań przeprowadzonych przez Pracownię Badań Społecznych NASK, ponad połowa Polaków zetknęła się z dezinformacją w ostatnich miesiącach. Co niepokojące, aż 19% przyznaje, że nie sprawdza wiarygodności newsów i ich źródeł.

 

 

Internet jest najszybszym i niezwykle przydatnym źródłem informacji, z którego korzysta obecnie już niemal każdy. Odbiorcy jednak uznają prasę i radio za najbardziej wiarygodne źródła informacji, Internet plasuje się tuż za nimi, na drugim miejscu. Jako najmniej rzetelna oceniona została telewizja. Nie należy jednak bać się Internetu – nie czekają tam na nas jedynie pułapki i boty próbujące wprowadzić nas w błąd. Ważne jednak, byśmy umieli korzystać z Internetu we właściwy sposób, nie padli ofiarą dezinformacji i nie przekazywali jej dalej. Łatwo poddać się manipulacji, jeśli w grę wchodzą emocje – miejmy więc otwarty umysł, ufajmy intuicji i przede wszystkim – sprawdzajmy.